— Czy ci hultaje mogą grać dalej swoją farsę? — zapytał rządca.
— Niech grają, niech grają, — rzekł kardynał; — nie obchodzi mnie to wiele. Przez ten czas będę czytał brewiarz.
Rządca postąpił na kraj estrady i uciszywszy tłum ruchem ręki zawołał:
— Mieszczanie, hołota i obywatele, aby zadowolić tych, którzy chcą, by zaczęto na nowo i tych, którzy chcą by skończyć, jego eminencja zarządza, by grać dalej.
Trzeba było stronom zrezygnować. Jednak autor i publiczność długo patrzyła ze wściekłością na kardynała.
Osoby na scenie podjęły swój djalog, a Gringoire spodziewał się, że przynajmniej koniec jego dzieła zostanie wysłuchany. Nadzieja ta jednak miała się okazać równie zwodniczą jak i inne jego iluzje; w prawdzie na widowni zapanował jaki taki spokój; jednak Gringoire nie zauważył, że w chwili, gdy kardynał dał pozwolenie na kontynuowanie djalogu, estrada nie była jeszcze w całości zapełnioną i że po posłach flamandzkich przybywały nowe osoby, należące do orszaku, których nazwiska wywoływane śród djalogu przez wożnego, sprawiały co chwila znaczne zamieszanie. Proszę sobie wyobrazić, jakie wrażenie mnsiały robić słowa woźnego między dwoma ry-
Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/68
Ta strona została uwierzytelniona.
64