Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/69

Ta strona została uwierzytelniona.
65

mami, a często między dwoma hemistychami. Naprzykład:
— Mistrz Jakób Chermolne, prokurator królewski w kurji kościoła!
— Jehan de Harlay, koniuszy, dowódca straży nocnej miasta Paryża!
— Galiot de Genoilhac, szlachcic, pan na Brussac, mistrz artylerji królewskiej!
— Mistrz Dreux-Raguier, dzierżawca lasów króla jegomości we Francji, Szampanji i Brie!
— Pan Ludwik de Grarille, szlachcic, radca i szambelan królewski, admirał Francji!
— Mistrz Denis Le Mercier, zarządca domu ociemniałych w Paryżu! — i t. d., i t. d., i t. d.
To już stawało się nie do zniesienia.
Niezwykły akompanjament pozwalał sztuce tylko z trudem posuwać się naprzód i oburzał tem bardziej naszego poetę, że djalog jego zdaniem był w tem miejscu najciekawszy i chodziło tylko o to, by go słuchano. Trudno o rzecz bardziej dowcipniejszą i bardziej dramatyczną. Oto cztery osoby prologu skarżyły się ze swych kłopotów, kiedy zjawiła się im Wenus we własnej osobie, vera incessu patuit dea, ubrana w szaty, na których wyhaftowane były herby Paryża. Przychodziła osobiście upomnieć się o delfina i zażądać go dla najpiękniejszej. Jowisz, którego grzmoty dochodziły z garderoby, popierał ją