Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/87

Ta strona została uwierzytelniona.




VI
Esmeralda.

Z radością możemy powiedzieć czytelnikom, że w czasie wyżej opisanych scen Gringoire i jego dialog wytrwały na placu. Jego aktorzy pilnowani przez niego deklamowali w dalszym ciągu, on zaś z zapartym oddechem słuchał swego arcydzieła. Przywykł już do hałasu i był zdecydowany, wytrwać do końca, nie wątpił bowiem, iż uwaga publiczności skieruje się znowu w stronę stołu marmurowego. Nadzieję jego ożywiły się, gdy Quasimodo, Coppenole i hałasujący orszak papieża błaznów opuszczał salę. Tłum cisnął się za nimi. „Dobrze, — mówił do siebie, — że te szumowiny wynoszą się“. Niestety szumowiny te tworzyły publiczność. W jednej też chwili wielka sala opustoszała zupełnie.
Ściśle mówiąc, pozostało jeszcze nieco widzów, jedni rozproszeni, inni zgrupowani dokoła kolumn, kobiety, starcy lub dzieci, wszyscy mający już dosyć tego gwaru i hałasów. Kilku