Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/90

Ta strona została skorygowana.
86

To był ostatni cios, i Gringoire zniósł go w pokorze.
— Niech was djabli porwą! — odezwał się do aktorów, — a o ile mi zapłacą, to i wy dostaniecie również pieniądze. Potem wycofał się ze zwieszoną głową, ostatni, jak wódz, który dzielnie walczył do ostatka.
A kiedy schodził po stopniach schodów, prowadzących na plac, mruczał przez zęby: „Stado osłów i matołków, ci Paryżanie! Przychodzą na dialog i nie słuchają go wcale. Wszystko ich zajmowało; Clopin Trouillefou, kardynał, Coppenole, Quasimodo, djabeł, ale sąd Najświętszej Panny Marji nie interesował ich. Gdybym mógł to przewidzieć, byłbym wam dał Marje... ladacznice! — A ja! Przyszedłem, żeby widzieć twarze, a nie zadki! To znaczy być poetą i mieć powodzenie aptekarza! Ale co prawda Homer żebrał po miasteczkach greckich, a Owidjusz Naso umarł na wygnaniu śród Moskali. Ale niech mnie djabli porwą, jeśli rozumiem, czego oni chcą ze swoją Esmeraldą. Co oznacza właściwie to słowo? To chyba po egipsku!