Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.II.djvu/128

Ta strona została przepisana.

dliwość, wynikająca z kombinacji dwuch takich potęg, jak cnota dziewicy i cudowna własność amuleta; z m atematyczną tedy ścisłością obliczył opór skromności panieńskiej, podniesionej do kwadratu. Pod tym względem był więc spokojnym.
Mimo wszystko jednak nie umiał sobie wytłómaczyć zniknięcia Esmeraldy. Głęboka tęsknota opanowała go. Byłby schudł, gdyby to było rzeczą możliwą. Zapomniał o wszystkiem, nawet o swojem zamiłowaniu do literatury, nawet o wielkiem swem dziele „De figuris regularibus“ et irregularibus, które obiecywał sobie wydrukować za pierwsze uzbierane grosze (gdyż o niczem więcej nie marzył jak tylko o druku, od chwili kiedy mu wpadłw oczy „Didascalon“ Hugona z Saint Victor, odbity sławnemi czcionkami Vindelina ze Spiry).
Pewnego dnia, gdy smutny wałęsał się po mieście, ujrzał tłumy cisnące się do jednej z bram Pałacu Sprawiedliwości. Stał właśnie w pobliżu wieży kryminalnej.
— Cóż tam takiego? — spytał młodzieńca, który stamtąd wychodził.
— Nie wiem łaskawy panie, — odrzekł młody człowiek. — Powiadają że sądzić będą kobietę jakąś, zbrodniarkę, która zamordowała rycerza. Że zaś w sprawie tej podobno są i czary, więc też i biskup z oficjałem wścibił w nią swoje trzy grosze;