Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.II.djvu/225

Ta strona została przepisana.





KSIĘGA DZIEWIĄTA.
I
Gorączka.

Nie było już Klaudjusza Frollo w katedrze, kiedy jego syn przybrany tak niespodziewanie rozciął fatalny węzeł, którym nieszczęsny archidjakon oplątał siebie i cygankę. Skoro tylko wrócił do zakrystji, zerwał natychmiast z siebie komżę, kapę i stułę, cisnął wszystko na ręce osłupiałego sługi kościelnego, wymknął się boczną furtką klasztorną, kazał przewoźnikow przewieźć się na lewy brzeg Sekwany, i sam nie wiedząc dokąd dąży, zapuścił się w pochyłe uliczki dzielnicy uniwersyteckiej, gdzie na każdym kroku drogę mu zagradzały gromady mężczyzn i kobiet, śpieszące wesoło ku mostowi św. Michała, w nadziei, że przybędą jeszcze na czas by ujrzeć wieszanie czarownicy. Szedł tak przed siebie, nie zdając sobie sprawy z tego, gdzie jest, o czem myśli, czy może śni tylko. Szedł, zwracał się, biegł, rzucał się na wszystkie strony, nie uważając na ulice, któremi przechodził, pę-