Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.II.djvu/311

Ta strona została przepisana.

— Niestety, bracie mój kochany, miałeś słuszność, gdyś powiedział: „Jehanku, Jehanku! cessat doctorum doctrina, discipulorum disciplina! Jehanku bądź roztropnym! Jehanku ucz się! Nie bij się z Pikardczykami: noli, Johannes, verberare Picardos. Nie gnij jak osioł niepiśmienny, quasi fasinus illiteratus, na ławce szkolnej. Jehanku pójdź co wieczór do kaplicy i odśpiewaj antyonę z psalmem i modlitwę do Najświętszej Panny Marji Królowej niebios“! Niestety, niestety, powiadam ci, doskonałe to wszystko były rady.
— A następnie?
— Mój bracie najdroższy, masz oto przed sobą winowajcę, człeka ze wszech miar okropnego. Tak jest bracie; Jehan wszystkie twe rady puścił na słomę i gnój pod stopy namiętności ludzkich. Strasznie ukarany za to zostałem. Bóg niesłychanie jest sprawiedliwym. Dopóki miałem pieniądze, wyprawiałem hulanki. Ach, jakże rozpusta jest powabną, gdy na nią patrzysz z przodu, a jak obrzydliwą, gdy się od ciebie odwróci, Obecnie niemam już ani jednego tynfa; sprzedałem swe prześcieradło, koszulę swą przedostatnią, bywaj mi zdrowa uciecho! jarząca świeczka zgasła pozostał tylko nędzny łojowy knocik pod nos mi dymiący! Dziewczęta naigrawają się ze mnie. Wodę już tylko piję. Obarczają mię zgryzoty sumienia i wierzyciele.