Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.II.djvu/354

Ta strona została przepisana.

puginały, hełm, kolczugę, naramienniki. Małpa — rzekłbyś — obierająca orzech.
Gdy się Jehanek ujrzał rozbrojonym i rozebranym, mówić doń nie próbował, lecz bez czelnie śmiechem parsknął mu w żywe oko i z nieustraszonem niedbalstwem szesnastoletniego dzieciaka począł śpiewać mu pod nos a na całe gardło popularną w owym czasie piosenkę:

Oj, strojnoż się wysadził
Ten nasz gród kambrajski!
Marafin go ogładził
Jak na festyn raj...

Nie skończył. Quasimodo wstąpił na krawędź balustrady, w ręku za obie nogi trzymał żaka rozebranego do nitki; okręcił nim nad przepaścią, jak procą; poczem rozległ się odgłos głuchy a ostry, niby z kościstego pudła strzaskanego o mur i ujrzano przedmiot jakiś lecący, który się naraz zatrzymał w połowie spadku przy jednej z architektonicznych ozdób gmachu. Było to ciało martwe; zaczepiło się o kamienną figurę węgła i zawisło, złamane we dwoje ze zgruchotanym grzbietem, z czaszką pustą.
Z tysiąca hajdamackich piersi, wyrwał się jeden okrzyk rozpaczy i oburzenia.
— Zemstal — wrzasnął Clopin.