Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.II.djvu/385

Ta strona została przepisana.

— Wiem, że coś chcieli wziąć u kogoś. Ot i wszystko.
Jeden z łuczników pokazał królowi nóż ogrodniczy, znaleziony przy hultaju.
— Czy to twoja broń? — badał król.
— A tak, proszę jegomości, bo ja ogrodnik.
— Ten zaś człowiek, to twój towarzysz? Poznajesz go? — spytał Ludwik‑XI wskazując na drugiego jeńca.
— Nie. Nie znam go.
— Dość — powiedział król. I dawszy znak palcem milczącemu drabowi, nieruchomie stojącemu u drzwi, na którego zwracaliśmy już uwagę czytelnika: — Kumie Tristanie — zawołał — masz oto, to dla ciebie.
Tristan Hermite pokłonił się. Dał cichy rozkaz dwom łucznikom, którzy wyprowadzili wnet biednego ogrodnika.
Król zbliżył się tymczasem do drugiego jeńca z którego się pot lał kroplami.
— Nazwisko twe?
— Najjaśniejszy Panie, Piotr Gringoire.
— Rzemiosło?
— Filozof, najjaśniejszy panie.
— Jakżeś sobie pozwolił, niecnoto, iść oblegać przyjaciela naszego pana Starostę Pałacu i co masz do powiedzenia o tej ruchawce ludowej?