Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.II.djvu/388

Wystąpił problem z korektą tej strony.

minku. O! najjaśniejszy panie! cóż ci to zaszkodzi że na ziemi jednym więcej filozofem będzie! Wszakże wielcy monaichowie opiekę nad uczonymi liczyli do najpiękniejszych pereł w swych koronach. Herkules nie gardził tytułem Muzagety. Maciej Korwin wspierał Jana Monroyal ozdobę matematyków. I jakażby to plama spadła na Aleksandra, gdyby Arystotelesa kazał był powiesić! Najjaśniejszy panie! skomponowałem ongi wcale trafne epitalaminki na cześć księżniczki Małgorzaty flandrskiej i Jego Wielkości najdostojniejszego pana Delfina. To wszak nie jest koszałką opałką do lada jakiejś tam ruchawki ulicznej. Przebacz mi najjaśniejszy panie! Czyniąc to miłą wyświadczysz mi przysługę, nawet Najświętszej Pannie, gdyż przysięgam Waszej Królewskiej Mości, że mię okropnie przeraża myśl sama o szubienicy, że już ani wspomnę o powieszeniu!

Stroskany Gringoire mówiąc to całował trzewiki króla, z powodu czego Wilhelm Rym powiadał z cicha majstrowi Coppenole. — Dobrze czyni, że się tak tarza po posadzce. Królowie są jako Jupiter z Krety: uszy mają u kostek tylko. — A pończosznik mu na to, bez żadnej znać uwagi na Jupiterów, z okiem wlepionym w Gringoire’a, z uśmiechem ciężkim i szczerym[1] do ucha: — O jakże to prawdziwe i co

  1. Przypis własny Wikiźródeł uszkodzone miejsce w tekście – brak kilku liter, być może od ucha