chwili ręką wolną otworzyła szybko mały medaljonik ozdobiony zielonemi paciorkami, który nosiła na szyi.
— Dobrze! dobrze! — mruczała Gudula — szperaj w swoim szatańskim worku! — Nagle urwała, drgnęła całem ciałem i krzyknęła głosem, który wychodził z głębi jej wnętrzności: — Moja córka!
Cyganka wyciągnęła była z woreczka mały trzewiczek zupełnie podobny do pierwszego. Do tego trzewiczka była przywiązana kartka z tym napisem:
Z szybkością błyskawicy pustelnica porównała dwa trzewiczki, odczytała napis na pergaminie i przyciskając rozpłomienioną twarz do kraty okienka, zawołała anielsko‑rozradowanym głosem:
— Moja córka! moja córka!
— Moja matka — odpowiedziała cyganka.
Nie jesteśmy zdolni opisać uczuć tych dwóch istot.
Mur i żelazna krata była między niemi.
— O! jeszcze to? — krzyknęła pustelnica. Widzieć ją i niemódz jej uścisnąć? Daj rękę! rękę!
Młoda dziewczyna wyciągnęła ramię przezokienko; pustelnica rzuciła się na tę dłoń, przy