Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.II.djvu/56

Ta strona została przepisana.

queste rotisserie sono cosa stupenda![1] Ale Jehan nie miał za co śniadać; to też z głębokiem westchnieniem znikł w bramie Małego­‑Kasztelu, pod ciężkiem sklepieniem jego wież, strzegących wejścia do Starego Miasta.
Nie zatrzymał się nawet dla rzucenia po drodze, jak to było we zwyczaju, kamieniem w posąg Perineta Leclerc’a, co to wydał był Anglikom Paryż za Karola IV, za jaką to zbrodnię popiersie jego z twarzą pokaleczoną kamieniami i obryzganą kałem, pokutowało przez trzy stulecia na rogu ulic la Harpe i de­‑Buci, jakby u wiekuistego pręgierza.
Przeszedłszy przez Mały­‑Most, przebiegłszy następnie ulicę Neuve­‑Sainte­‑Genevieve, Jehan znalazł się przed kościołem Notre­‑Dame. Tutaj znów zaczął się wahać i wciągu kilku minut przechadzał się przed posągiem Legris, powtarzał z niepokojem:
— Kazanie nieuniknione, dukat niepewny!
Wreszcie zatrzymał jakiegoś sługę kościelnego, wychodzącego z klasztoru.
— Gdzie jest teraz archidjakon Jozajski?

— Sądzę, że jest w kryjówce swej, na wieży, — odrzekł sługa, — a nie radziłbym wasz-

  1. Po włosku: Zaiste garkuchnia ta jest rzeczą godną podziwu.