Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.II.djvu/64

Ta strona została przepisana.

woda płynąca, jak promień słoneczny. Imię kobiety powinno być miłe, słodkie, fantazyjne, powinno się kończyć na samogłoskę długą i mieć podobieństwo do wyrazu błogosławieństwa!! Tak jest, mędrzec ma słuszność; w istocie Marja, Zofja. Esmeral... Przekleństwo! zawsze ta sama myśl!
I zamknął gwałtownie księgę.
Ręką potarł czoło, jakby dla opędzenia się prześladującym go marom; następnie wziął ze stołu gwóźdź i mały młotek z rączką pokrytą kabalistycznemu znakami.
— Od niejakiego czasu, — rzekł z gorzkim uśmiechem, — nie udają już mi się żadne doświadczenia! myśl nieubłagana, nieodżegnana, mną owłada i ogniem mózg mi pali. Nie mogłem nawet odnaleźć tajemnicy Kassjodora[1], którego lampa gorzała bez knota i bez oliwy. Rzecz tak prosta, a jednak!
— Żeby cię zaraza!... — bąknął Jehan.

— ... I tak więc dość jednej poziomej myśli, by się człowiek stał słabym, by się stał szalonym. O! jakżeby się ze minie śmiała Klaudja Pernelle, która nie mogła ani na chwilę odciągnąć Flamela od wielkiego dzieła! Jakto! trzymam w mej dłoni magiczny młotek Zechielego!

  1. Kassjodor, historyk łaciński żył około roku 570 po Chr.