czy usunął się na drugą stronę ulicy, i przyczepiwszy się w załomie muru uważał.
— Gromy i pioruny, — wołał jeden z podchmielonych. — Siódma godzina już niedługo. To jest godzina mojej schadzki.
— Powiadam ci — ciągnął jego towarzysz, któremu język odmawiał już posłuszeństwa, — powiadam ci, że nie mieszkam wcale przy ulicy des Mauvaises‑Paroles, indignus qui inter mala verba habitat[1]. Mieszkanie moje jest przy ulicy Jean‑Pain‑Mollet, in vico Johannis‑Pain‑Mollet. Jeżeli twierdzisz co innego, jesteś bardziej rogaty niż jednorożec. Wiadomo bowiem, że kto jeździ na niedźwiedziu, ten się już nie lęka jego ogona; ale tyś nos swój obrócił ku wszeteczności jak św. Jacek Szpitalny.
— Jehanku, przyjacielu mój drogi, jesteś pijany, — mówił drugi.
— Podoba ci się tak twierdzić, — odpowiedział tamten zataczając się, — ale dowiedzionem jest, że Platon miał pysk legawca...
Czytelnik poznał już zapewno w kawalerach, dzielnych naszych przyjaciół, żaka i rotmistrza. Zdaje się, że człowiek, który na nich czatował w ukryciu, także ich poznał, gdyż krokiem wol-
- ↑ Po łacinie: Nic nie wart jest ten, kto mieszka przy ulicy Złorzeczeństw. Jest to swobodne tłumaczenie łacińskie francuskiej nazwy ulicy des Mauvaises‑Paroles.