Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.II.djvu/99

Ta strona została skorygowana.
503

czy usunął się na drugą stronę ulicy, i przyczepiwszy się w załomie muru uważał.
— Gromy i pioruny, — wołał jeden z podchmielonych. — Siódma godzina już niedługo. To jest godzina mojej schadzki.
— Powiadam ci — ciągnął jego towarzysz, któremu język odmawiał już posłuszeństwa, — powiadam ci, że nie mieszkam wcale przy ulicy des Mauvaises­‑Paroles, indignus qui inter mala verba habitat[1]. Mieszkanie moje jest przy ulicy Jean­‑Pain­‑Mollet, in vico Johannis­‑Pain­‑Mollet. Jeżeli twierdzisz co innego, jesteś bardziej rogaty niż jednorożec. Wiadomo bowiem, że kto jeździ na niedźwiedziu, ten się już nie lęka jego ogona; ale tyś nos swój obrócił ku wszeteczności jak św. Jacek Szpitalny.
— Jehanku, przyjacielu mój drogi, jesteś pijany, — mówił drugi.
— Podoba ci się tak twierdzić, — odpowiedział tamten zataczając się, — ale dowiedzionem jest, że Platon miał pysk legawca...

Czytelnik poznał już zapewno w kawalerach, dzielnych naszych przyjaciół, żaka i rotmistrza. Zdaje się, że człowiek, który na nich czatował w ukryciu, także ich poznał, gdyż krokiem wol-

  1. Po łacinie: Nic nie wart jest ten, kto mieszka przy ulicy Złorzeczeństw. Jest to swobodne tłumaczenie łacińskie francuskiej nazwy ulicy des Mauvaises­‑Paroles.