dził kardynała Bourbon, zmuszonego, dla podobania się królowi, uśmiechać do nieokrzesanych burmistrzów flamandzkich, przyjmować ich w swoim pałacu de Bourbon, pięknym moralnym dyalogiem i wesołą krotochwilą, w czasie, gdy ulewny deszcz moczył mu przed bramami prześliczne kobierce.
Szóstego stycznia, który poruszał całą ludność Paryża, jak mówi Jan de Troyes, podwójna była uroczystość, połączona od niepamiętnych czasów, to jest obiór króla migdałowego i święto błaznów.
Dnia tego miał być fajerwerk na placu de Gréve, umajenie w pałacu de Braque i dyalog w pałacu sprawiedliwości. Ogłoszono to przy dźwięku trąb po ulicach i placach przez dworzan prewota, ubranych w piękne fiolety z białemi krzyżami na piersiach.
Tłum mieszczan, zamknąwszy domy i sklepy, zdążał w jedno z tych trzech wspomnianych mjejsc, — każdy jakąś obrał sobie drogę: ten na fajerwerk, ten na umajenie, a ten na dyalog. Trzeba przyznać na pochwałę gawronów ówczesnych, że większa ich część udała się na sztuczny ogień tak stosowny do pory roku, albo na dyalog, mający się odbyć w wielkiej sali pałacu, dobrze osłonionej i zamkniętej, i że ciekawi pozwolili swobodnie marznąć umajeniu pod niebem styczniowem, przy cmentarzu kaplicy de Braque.
Wszystkiemi przystępami lud napływał do pałacu sprawiedliwości, albowiem wiedziano, że ambasadorowie flamandzcy, przybyli zaonegdaj, mieli być obecni na dyalogu i na obraniu naczelnika błaznów, które również w wielkiej sali odbyć się miało.
Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.I.djvu/10
Ta strona została uwierzytelniona.
8
WIKTOR HUGO.