Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.I.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.
117
KOŚCIÓŁ PANNY MARYI W PARYŻU.

zwróciwszy się do poety, zapytała: — Co to znaczy Febus?
Grintoire, nie pojmując jaki związek z rozmową miało to pytanie, chciał pokazać swoją erudycyę — odpowiedział też z niejaką nadętością: — Jestto wyraz łaciński i znaczy słońce.
— Słońce! — powtórzyła.
— Jestto nazwisko sławnego strzelca, który był bożkiem (Apollo).
— Bożkiem! — powtórzyła cyganka, a w jej głosie było coś namiętnego i pełnego zamyślenia.
W tej chwili jedna z jej bransoletek odpięła się i upadła. Gdy Grintoire schylił się, by ją podnieść, dziewczyna skorzystała z tej chwili i zniknęła wraz z ulubioną kozą. Słychać było trzask zasówki. Zapewne sąsiedni, ukryty pokoik służył za sypialnię cyganki.
— Czy mi przynajmniej łóżko zostawiła? — rzekł filozof.
I obszedł wokoło pokoik. Nie było w nim żadnego stosownego sprzętu oprócz dużego kufra, którego wieko było ozdobione wypukłami rzeźbami; na ten widok zachmurzył się poeta i zapewne doznał podobnego wrażenia jak Mikromages, kiedy jak długi kładł się na Alpach.
— Cóż robić! — rzecze — szczególniejsza noc po ślubie. Szkoda! coś naiwnego i poetycznego było w tem stłuczeniu dzbanka.