Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.I.djvu/142

Ta strona została uwierzytelniona.
140
WIKTOR HUGO.

nie przedstawiają nic więcej magicznego, więcej czarodziejskiego, jak pęk owych baszt, wież, dzwonic, kominów, dymników, balkonów — zgoła rozmaitej wielkości i kształtu wieżyc.
Naprawo od Tournelles, tego zbioru wież poczerniałych od starości, wychodzących jedne z drugich, widzieć się dawała olbrzymia baszta, więcej mająca strzelnic niż okien, ze zwodzonym mostem i wokoło otoczona murami — to Bastylia. Te czarne dzioby, które z murów ciekawie wyglądają — to działa. U stóp Bastylii — brama św. Antoniego, broniona dwiema wieżami.
Za Tournelles aż do muru Karola V rozwijały swą bogatą roślinność kobierce ogrodów królewskich, z pośrodka których wyglądał sławny Dedalus, który Ludwik XI darował Coictierowi. Obserwatoryum doktora wznosiło się jak wielka kolumna, mająca domek za kapitel. Niejedna straszna przepowiednia astrologiczna spełniła się w tem miejscu. Dzisiaj jest tu pałac królewski.
Jakeśmy powiedzieli, część pałacu, którą chcieliśmy czytelnikom przedstawić, zapełniała róg obwodu Karola V. Środek miasta zajmowały domy ludu. Zbiór domów mieszczańskich, ściśniętych, jak komórki woskowe w plastrze miodu, miał swoją piękność. Dachy w stolicach podobne do bałwanów morskich. Najwpierw ulice, krzyżujące się wokoło placów, wyglądały jak gwiazdy o tysiącu promieni. Ulice Saint-Denis i św. Marcina z swemi licznemi ramionami wpadały jedna w drugą, jak dwa wielkie, sąsiednie drzewa mieszają swoje gałęzie; na-