smutnie siedziała w Amboise i nie spodziewała się, że rolnictwo i handel, duchowieństwo i szlachetność tak wielką dla niej drogę odbyli. Wspomniany delfin, młody, piękny, silny (nadewszystko wzór cnót panujących), był synem lwa Francyi. Przyznać potrzeba, że ta metafora jest bardzo śmiałą i że historya naturalna teatru nie obraża się wcale, aby delfin był synem lwa. Cudowne, pindaryczne mieszaniny często wielkie robią wrażenia. Przecież, dla lepszego objaśnienia, poeta winien to był przynajmniej we dwustu wierszach wyłożyć.
Prolog miał trwać od południa aż do czwartej godziny, według rozkazu prewota, i musiano coś mówić — przytem słuchano cierpliwie.
Nagle wśród sprzeczki pomiędzy handlem i szlachetnością, w chwili, gdy uprawa roli mówiła: Nie widać w naszych borach szlachetnego zwierza! drzwi wzniesienia aż dotąd zamknięte, otworzyły się, i donośny głos odźwiernego oznajmił: Jego eminencyę kardynała de Bourbon.