Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.I.djvu/38

Ta strona została uwierzytelniona.
36
WIKTOR HUGO.

Czego się było lękać potrzeba, ziściło się. Wejście jego eminencyi pomieszało słuchaczy. Wszystkie głowy zwróciły się ku wzniesieniu. Kardynał! kardynał! wszystkie powtarzały usta i nieszczęśliwy prolog drugi raz był przerwany.
Kardynał zatrzymał się przez chwilę na progu wzniesienia. Kiedy wiódł wzrokiem po słuchaczach, pomieszanie wzrastało. Każdy chciał lepiej go widzieć, każdy pragnął wznieść głowę nad innych.
Była to zaiste ważna osoba i widok jej wart komedyi. Karol, kardynał de Bourbon, arcybiskup i hrabia Lioński, prymas Galii, był spokrewniony z Ludwikiem XI przez brata, Piotra, posiadacza de Beaujeu, który zaślubił starszą córkę królewską, i powinowatym Karola lekkomyślnego (Temeraire) z matki, Agnieszki Burgundzkiej.
Najwydatniejszym charakterem prymasa Galii był duch dworski i poszanowanie władzy. Można z tego wnosić ile mu przykrości sprawiało to podwójne pokrewieństwo i ile stawiało niebezpiecznych skał, pomiędzy któremi musiał kierować łódź swojego interesu, aby nie trącić ani Ludwika, ani Karola, aby ujść Scylli i Charybdy, które pochłonęły Nemoura i Konnetabla de St-Pol. Dzięki opatrzności tak unikał jednej i drugiej, że bez szwanku przybył do Rzymu. Ale jakkolwiek był już u portu, a nawet i w porcie, nigdy spokojnie nie mógł sobie wspomnieć przygód życia politycznego, tak kłopotliwego i niebezpiecznego niegdyś. Dla tego zwykł był mawiać, że rok 1476 był dla niego czarnym i białym, co miało znaczyć: że w tym roku stracił matkę, księżniczkę z domu Bour-