dzaj nietoperza, pół-myszy, pół-ptaka, pół-sędzia i pół-żołnierz.
Zbliżył się do jego eminencyi i, nie lękając się gniewu, wytłomaczył wzburzenie ludu mówiąc: że południe przed jego eminencyą przybyło i że aktorzy byli przymuszeni zacząć bez kardynalskiej mości.
Kardynał rozśmiał się na głos.
— Na honor! i rektor uniwersytetu mógł to samo uczynić; cóż o tem mówisz panie Wilhelmie Rym?
— Cieszmy się — odpowiedział Rym — żeśmy połowy komedyi uniknęli; to zawsze korzyść.
— Czy ci hultaje mogą grać dalej? — zapytał rządca.
— Niech sobie grają, albo nie grają, to mi wszystko jedno; ja tymczasem wolę mój brewiarz.
Rządca pałacu postąpił na brzeg trybuny i dawszy znak ręką, aby się uciszono, zawołał:
— Mieszczanie i gbury, aby zadowolnić i tych, którzy chcą początku i tych, którzy chcą końca, jego eminencya kardynał każe grać dalej.
Trzeba się było poddać losowi, jednak autor i niektórzy z publiczności dziko spojrzeli na kardynała.
Osoby, będące na scenie, przybrały dawne postawy i Grintoire myślał, że przynajmniej resztę dyalogu wysłucha publiczność. Nadzieja ta, równie jak inne złudzenia, zawiodła; bo chociaż milczenie powróciło na chwilę, przybycie nowych dygnitarzy zajęło powszechną uwagę, a ich imiona, dobitnie wygłaszane przez odźwiernego, mieszały się ze średniówkami i rymami autora, naprzykład:
Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.I.djvu/49
Ta strona została uwierzytelniona.
47
KOŚCIÓŁ PANNY MARYI W PARYŻU.