Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.I.djvu/65

Ta strona została uwierzytelniona.





KSIĘGA DRUGA.

I.
Z Charybdy na Scyllę.

W styczniu noc wcześnie zapada. Na ulicach było już ciemno, gdy Grintoire wyszedł z pałacu — noc była dlań przyjemną, bo szukał jakiej ciemnej uliczki, żeby swobodnie podumać, żeby mu filozofia przyłożyła plaster na poetyczną ranę. Filozofia była dlań jedyną ucieczką, bo nie wiedział, gdzie się nawet schronić. Po niepowodzeniu teatralnem nie śmiał wracać do mieszkania wynajmowanego od Wilhelma Doulx-sire, albowiem winien mu był komorne za pół roku, wynoszące dwanaście soldów paryskich, sześć razy więcej niż warte jego suknie, cały składające majątek. Namyśliwszy się chwilę pod furtką więzienia Sainte-Chapelle, gdzie dawniej zauważył kamień, wyborny na poduszkę dla żebraka albo poety; podziękował za tę myśl Opatrzności, puścił się w kręte uliczki, prowadzące do Cité, jako to: Barillerie, Vielle-Draperie, Savaterie,