Zresztą iść za ładną dziewczyną wieczorem — doskonały środek, gdy kto spać gdzie nie ma.
Szedł za dziewczyną i myślał; ona biegła i pędziła kozę przed sobą. W tej chwili zamykano szynki, jedyne sklepy dnia tego.
— Musi gdzieś mieszkać, — pomyślał sobie poeta — cyganie dobre mają serca. Kto to wie?
I ta myśl miała niejaki powab dla niego.
Gdy przechodził około domów, które zamykano, kiedy niekiedy wpadła mu w uszy jakaś część rozmowy; naprzykład dwóch starców mówiło:
— Panie Tybolcie Fernicle, czy wiesz, że zimno?
(Grintoire wiedział o tem od początku zimy).
— Tak, panie Bonifacy Disome! czy taką zimę będziemy mieli, jak przed trzema laty, kiedy sążeń drzewa kosztował 8 soldów?
— Albo jak w roku 1407, kiedy mróz trwał od św. Marcina aż do Wielkiego piątku, tak, że pióra zamarzały komornikom i musieli czynność zawieszać.
Dalej w oknach rozmawiały sąsiadki, którym wiatr świece pogasił.
— Czy mąż opowiadał ci przygodę panny la Boudrague?
— Nie, cóż to za jedna?
— Koń pana Idziego Godin, notaryusza w Chatelet, który się zląkł Flamandczyków i ich procesyi, wywrócił Filipa Avrillot.
— Doprawdy?
— A to pięknie.
— Koń mieszczański, ach! zgroza! gdyby to koń kawaleryjski, to co innego.
Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.I.djvu/83
Ta strona została uwierzytelniona.
81
KOŚCIÓŁ PANNY MARYI W PARYŻU.