drzwiami gotyckiego domu, położonego przy ulicy Parvis, stało kilka młodych dziewic, wesoło się śmiejących i gwarzących. Po długich zasłonach, spadających od ubrania głowy, ozdobnego perłami, aż do stóp; po cienkości koszul, okrywających ramiona; po białości dziewiczych piersi; po bogactwie spódnic, po gazie, jedwabiu, aksamicie, a nadewszystko po białości rączek, dowodzących nieczynności, odgadnąć w nich było można szlachetne i bogate dziedziczki. Była to w rzeczy samej Florentyna Gondelaurier i jej towarzyszki: Dyanna de Christeuil, Amelotta de Montmichel, Kolomba de Gaillefontaine i mała Champchevrier, wszystkie dobrego urodzenia i przybyłe do pani Gondelaurier w celu widzenia jego wysokości pana de Baujeu i jego żony, mających przybyć do Paryża celem wybrania dam honorowych dla żony Delfina, Małgorzaty. Wszystka szlachta na trzydzieści mil wokoło pragnęła tego szczęścia i wcześnie do Paryża pozwoziła córki. Te, któreśmy widzieli na balkonie, były powierzone zacnej damie Aloizie de Gondelaurier, wdowie po mistrzu łuczników królewskich, mieszkającej z jedyną córką w domu, przy ulicy Parvis, wprost katedry Panny Maryi w Paryżu.
Balkon, na którym stały młode dziewice, łączył się z pokojem, wybitym bogato skórą flamandzką koloru czerwonawego w liście złote. Belki, równolegle przecinające sufit, bawiły oko tysiącem dziwacznych rzeźb malowanych i złoconych. Na kufrach, ozdobionych rzeźbą, mieniły się tu i owdzie świetne emalie; łeb niedźwiedzi z fajansu wznosił się nad krzesłem o dwóch stopniach, co oznaczało, że pani domu była
Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.II.djvu/110
Ta strona została skorygowana.
110
WIKTOR HUGO.