Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.II.djvu/139

Ta strona została skorygowana.




IV.
ΑΝ’ΑΓΚΗ.

Pewnego pięknego poranku w miesiącu marcu, sądzę, że to było 29, w sobotę, w dzień św. Eustachego, nasz młody przyjaciel, Jehan Frollo du Moulin, spostrzegł, ubierając się, że jego kieszeń żadnego dźwięku metalicznego nie wydaje.
— Nędzna kiesko, — rzecze, wydobywając ją z kieszeni — niema w tobie ani grosza, bo kości, piwko, winko i Wenus wszystko zabrały. Jakżeś pusta i biedna, nieboraczko. Pytam was, moi panowie, Cycero i Seneko, co mi przyjdzie z waszej mądrości, kiedy szeląga nie mam w kieszeni? Och! konsulu Cycero, z tej kieski peryfrazą trudno się wykręcić!
Ubierał się smutny. Gdy zawiązywał trzewiki, jakaś myśl przyszła mu do głowy, ale ją odrzucił zpoczątku; następnie powrócił do niej, włożył kamizelkę nawywrot, czego nawet nie zauważył, i, rzucając czapkę na ziemię, zawołał: