Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.II.djvu/143

Ta strona została skorygowana.
143
KOŚCIÓŁ PANNY MARYI W PARYŻU.

— Toż mi dopiero kuchnia i statki kuchenne! — pomyślał sobie.
Maska szklana, którą Jehan spostrzegł pomiędzy alchemicznemi sprzętami i która strzegła od szkodliwych wyziewów oblicze alchemika podczas niebezpiecznych doświadczeń, leżała w kącie okryta pyłem i zapomniana. Obok leżał równie zakurzony mieszek, a na jego wierzchniej stronie literami miedzianemi było napisane: Spira, spera.
Na ścianach wiele było napisów, jedne kreślone atramentem, a drugie ostrzem metalowem. Napisy te były w rozmaitych językach i bezładnie pomieszane. Były tam porzucane krótkie zdania filozoficzne, przykazania religijne, uwagi np.: Unde? inde? — Homo homini monstrum. — Astra, castra, nomus, numus. — Μεγα βιβλιον, μεγα κακον. — Sapere aude. — Flat ubi vult. Niektóre zdawały się żadnego nie mieć znaczenia np. Αναγκοφαγια; niektóre zawierały w sobie maksymy karności kościelnej np. Celestem dominum, terrestrem dicito domnum. Były tam także i napisy hebrajskie, których nie rozumiał, figury ludzkie, zwierząt i wiele brył geometrycznych, co czyniło mur podobnym do kawałka papieru, po którym małpa kreśliła piórem, umaczanem w atramencie.
Zresztą ogólny widok izdebki przedstawiał obraz opuszczenia, zaniedbany zaś stan porozrzucanych i zakurzonych narzędzi, uprzedzał, że mistrz oddawna czem innem się zajmuje.
I rzeczywiście mistrz, schylony nad obszernym manuskryptem, ozdobionym dziwnemi malowidłami, zdawał się być dręczony jakąś myślą, która mu mieszała