chęci, biedna pokutnica nie mogła być kanonizowaną. Wielu przecież pozostałe po niej suknie uważali za relikwie, a miasto, chcąc dogodzić ludowi, na jej pamiątkę na fasadzie wyryło brewiarz, aby przechodzący zatrzymywali się przy celi dla modlitwy, aby, modląc się, myśleli o jałmużnie i aby biedne pustelnice, dziedziczące celkę po pannie Roland, nie umarły z głodu i zapomnienia.
Podobne grobowce nie były rzadkie w wiekach średnich. Często napotykać je było można na najwięcej uczęszczanych ulicach, na najbardziej gwarnych targach; w takich celkach, czyli grobowcach, istota żyjąca skazywała się na rozmyślanie, albo na pokutę. Wszystkie uwagi, jakie dziś obudzą ten szczególny widok: ta straszna cela, rodzaj pierścienia, zaślubiającego życie z grobem, miasto z cmentarzem; ta lampa, trawiąca w cieniu ostatnią kroplę oliwy; ten oddech, ten głos, ta wieczna modlitwa, ta twarz odwrócona od świata, to oko wlepione w grób, ta dusza uwięziona w ciele — wszystko to wówczas nie przejmowało podziwem tłumu. Pobożność owych czasów, mniej wyrozumowana i subtelna, nie umiała ocenić wielu stron tego czynu religijnego. Brała rzecz wprost — czciła, poważała, lecz nie litowała się nad cierpieniami. Przynosiła nędzny posiłek pokutującej, zaglądała do nory, czy żyje jeszcze, nie wiedziała ani jej nazwiska, ani czasu, jaki w odosobnieniu spędziła i tylko pytającym odpowiadała: „to pustelnik“ — jeżeli byłto mężczyzna lub „to pustelnica“ — jeżeli była kobieta.
Wtedy jeszcze na wszystko patrzano gołem okiem, bez uniesień, bez szkieł powiększających. Mi-
Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.II.djvu/74
Ta strona została skorygowana.
74
WIKTOR HUGO.