którzy siwieli na schodach pałacu, w obrębie opactwa, albo w kruchtach kościołów. Zdarzało się niekiedy, że wyrok parlamentu gwałcił schronienie i wydawał winowajcę katowi. Jak naprzykład w sprawie morderców Małego Jana, kata paryskiego, i w sprawie Emery Rousseau, sprawiedliwość przeskakiwała mury kościoła i żądała wydania zbrodniarzy, lecz jeżeli nie było wyroku parlamentu, biada temu, kto poważył się naruszać spokój schronionych. Wiadomo, jak zginął Robert de Clermont, marszałek Francyi, i Jan z Chalons, marszałek Szampanii, a przecież była sprawa tylko o niejakiego Perrina, służącego bankiera, podłego zbójcę; lecz dwaj marszałkowie wyłamali bramy w Saint-Mery.
Takie było poszanowanie dla uciekających się do tych schronisk, że podanie niesie o poszanowaniu nawet zwierząt. Kiedy jeleń, na którego polował Dagobert, schronił się na grób St. Denis, zaprzestano go ścigać.
Kościoły miały zwykle maleńką izdebkę, przygotowaną dla szukających schronienia. W roku 1407 Mikołaj Flamel kazał taką zbudować na sklepieniach kościoła świętego Jakóba de la Boueherie, która kosztowała cztery liwry, sześć soldów, szesnaście denarów.
Przy kościele Panny Maryi była izdebka, zbudowana na wiązaniach, wprost klasztoru, w tem samem miejscu, w którem żona obecnego odźwiernego założyła sobie ogródek, który jest w takim stosunku do wiszących ogrodów w Babilonie, jak listek do palmy, jak odźwierna do królowej Semiramis.
Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.III.djvu/113
Ta strona została skorygowana.
109
KOŚCIÓŁ PANNY MARYI W PARYŻU.