wnego, i że z siedmiu nagich figur, które są u stóp kościoła Panny Maryi, ta ze skrzydłami u nóg wyobraża Merkurego?
— Niezawodnie! — odpowiedział alchemik — Augustyn Nypho, doktór włoski, który miał zaklętego dyabła, powiadamiającego go o wszystkiem, pisał o tem. Zresztą możemy zejść na dół, to wszystko wam wytłómaczę na tekście.
— Bardzo dziękuję — rzekł Charmolue, kłaniając się aż do ziemi. — Apropos, kiedyż mam przytrzymać tę małą czarownicę?.
— Jaką czarownicę?
— Tę cygankę, która się włóczy po placach mimo urzędowego zakazu; posiada ona kozę, opętaną przez złego ducha, która czyta, pisze i zna matematykę jak Picatrix. Wszystko do procesu gotowe i krótko załatwić się z nią możemy. Piękna dziewczyna, na honor, ta cyganka. — I kiedyż z nią zaczniemy?
Alchemik zbladł.
— Dam znać ci potem, panie Jakóbie — odrzekł przerywanym głosem.
Następnie mówił z wysiłkiem:
— Zajmij się wprzódy tym Markiem Cenaine.
— Bądź spokojnym, mistrzu, — rzekł z uśmiechem Charmolue. — Ale to dyabeł nie człowiek; zmęczy samego nawet Pierrota Torterue, który ma większe ręce od moich. Jak mówi dobry Plautus: Nudus vinctus, centum pondo, es quando pendes per pedes.
Klaudyusz zdawał się roztargnionym; zwrócił się jeszcze do Charmolue.
Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.III.djvu/12
Ta strona została skorygowana.
8
WIKTOR HUGO.