Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.III.djvu/15

Ta strona została skorygowana.
11
KOŚCIÓŁ PANNY MARYI W PARYŻU.

— Panie Jakóbie, czytaj Michała Psellusa: Dialogus de energia et operatione daemonum. To, co czynimy, niezupełnie jest rzeczą niewinną.
— Ciszej, mistrzu! I ja o tem nie wątpię, — rzekł Charmolue — ale koniecznie coś robić trzeba, będąc tylko prokuratorem z trzydziestu talarami rocznej pensyi. Ale mówmy ciszej.
W tej chwili odgłos gryzienia i mlaskania, pochodzący z pod pieca, zwrócił uwagę pana Jakóba.
— Co tam takiego? — zapytał.
To Jehan, znudzony siedzeniem pod piecem, wynalazł kawałek zeschłego sera, który na pociechę gryźć zaczął.
— To mój kot, — rzekł alchemik — chrupie zapewne złapaną myszkę.
To tłómaczenie uspokoiło gościa.
— W rzeczy samej, mój mistrzu, — odpowiedział z uśmiechem pełnym uszanowania — wszyscy filozofowie mają upodobanie do jakiegoś zwierzęcia. Wiesz, co powiedział Servius: Nullus enim locus sine genio est.
Ostrzeżony przez brata Klaudyusz, lękając się nowego figla z jego strony, przypomniał gościowi, że mają drzwi obejrzeć. Nareszcie Jan odetchnął, gdy wyszli, i wyprostował strudzone niewygodą członki.