Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.III.djvu/79

Ta strona została skorygowana.
75
KOŚCIÓŁ PANNY MARYI W PARYŻU.

nie, kiedym ją własną piersią karmiła, kiedym ją po małych całowała nóżkach! O! gdybyś, Panie, to widział, nie byłbyś mię jej pozbawiał, nie byłbyś tylu i tak ciężkich zsyłał na mnie boleści. Niestety! oto trzewiczek, a gdzie jest nóżka, gdzie moje dziecię? Panie, powróć mi moje skarby. Wszak przez piętnaście lat, kalecząc kolana, pokutująca, modliłam się do Ciebie, Panie! Powróć mi ją na jedną godzinę, na minutę! a potem potęp mię na wieki. Panno Maryo, królowo niebios, dzieciątko Jezus, ulitujcie się nademną, powróćcie mi moje dziecię. Panie, ja nie chcę rozkoszy tego świata, skaż mię na wszelkie cierpienia, udręczaj głodem i pragnieniem, ale powróć mi moje dziecię. Boże, ja byłam grzesznicą; lecz ona czyniła mię pobożną: ją kochając, kochałam ciebie, w jej uśmiechu widziałam otwarte niebo i ciebie błogosławiłam. O! gdybym raz jeszcze mogła zobaczyć moje dziecię, umarłabym z rozkoszą, wysławiając ciebie, o Matko Boża! Piętnaście lat! ileż to łez! i ty się nie ulitowałeś, o Panie!
Nieszczęśliwa rzuciła się na trzewiczek, już teraz jedyną jej pociechę, i rozpacz, od tylu lat ją nękająca, szarpała boleśnie jej wnętrzności, jak pierwszego dnia straty. Bo boleść matki po utracie dziecięcia nie starzeje, bo, chociaż drą się suknie żałobne, serce czuje jednako.
W tej chwili świeże i wesołe głosy dziecięce odbiły się o celę. Ilekroć widziała, albo słyszała dzieci, tylekroć kryła się w najciemniejszy kącik, aby ich nie widzieć, ani słyszeć. Tym razem wyprostowała się i chciwie słuchać zaczęła. Jeden z chłopców mówił: