Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.III.djvu/89

Ta strona została skorygowana.
85
KOŚCIÓŁ PANNY MARYI W PARYŻU.

wspierali sierżanci. Drzwi wielkie kościoła były zamknięte, co tworzyło sprzeczność z otwartemi oknami i dymnikami, z których tysiące głów wyglądało.
Powierzchnia tego tłumu na placu była szarą, brudną i wstrętną. Widowisko, jakiego oczekiwał, było jednem z tych, do których miał prawo, jak do swojej własności, która przyciąga wszystko, co najplugawsze w gminie. Nic obmierźlejszego, jak hałas, wychodzący z tego błota brudnych głów i czepców. W tym tłumie więcej było śmiechu niż krzyku, bo więcej kobiet niż mężczyzn.
Kiedy-niekiedy głos ostry i krzykliwy wybijał się z powszechnego szmeru.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

— A co, Mahiecie, prędko ją będą wieszali?
— Wprzódy w śmiertelnej odpokutuje koszuli przed kościołem, a potem poprowadzą ją na plac de Grève.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

— Powiedz, Boucanbry, czy prawda, że nie chciała się spowiadać?
— Podobno.
— Widzicie ją! to poganka!

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

— Rządca pałacu sprawiedliwości powinien oddać osądzonego złoczyńcę, jeżeli jest świeckim — prewotowi Paryża, jeżeli zaś duchownym — biskupowi.
— Dziękuję za objaśnienie.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

— Ach! mój Boże! — mówiła Florentyna! — biedaczka.