ły kości Enguerrand’a de Marigny, który go wystawił, a był sprawiedliwy, i admirała Coligny, który ostatni zginął, a także niewinnie.
Co do tajemniczego zniknięcia Quasimoda oto, cośmy się dowiedzieli.
We dwadzieścia lat po tych smutnych wypadkach, kiedy w dole Montfaucon szukano ciała Oliviera le Daim, któremu Karol VIII w lepszem pozwolił leżeć towarzystwie, znaleziono dwa szkielety, razem się trzymające. Na jednym z nich, który się zdawał kobiecym, były jeszcze kawałki białej materyi i na szyi był wizerunek — przedmioty mało ważne, których kat nie zabrał. Drugi szkielet, który pierwszy obejmował, był męzki. Zauważono, że kość pacierzowa była w nim skrzywiona, noga jedna krótsza, głowa potworna. Nie było w nim skręconych kręgów i pewnie nie był powieszony. Człowiek, do którego ten szkielet należał, zapewne sam tu przyszedł i umarł.
Gdy chciano rozdzielić te szkielety, w proch się rozsypały.