Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.IV.djvu/19

Ta strona została skorygowana.
19
KOŚCIÓŁ PANNY MARYI W PARYŻU.

discipulorum disciplina. Janie, bądź rostropnym! Janie, ucz się! Janie, nie włócz się bez potrzeby i pozwolenia! Nie bij Pikardczyków: noli, Joannes, verberare Picardos. Nie gnij jak osioł głupi, quasi asinus illitteratus! Jasiu, pozwól się ukarać, kiedyś zasłużył! Jasiu, idź codzień do kościoła i módl się do Panny Maryi! Prawda, to były doskonałe rady!
— Cóż dalej?
— Mój bracie kochany, widzisz przed sobą występnego, rozpustnika, szkaradnego człowieka. Jan pogardził twojemi radami, podeptał je. Jestem srodze i sprawiedliwie za to ukarany. Dopóki miałem pieniądze, żyłem wesoło. Ach! jak rozpusta piękna, gdy na nią patrzysz z przodu, a szkaradna z tyłu!... Teraz nie mam ani szeląga, sprzedałem prześcieradło, moje koszule i pończochy; piękna świeczka zgasła i tylko łój śmierdzi mi pod nosem. Dziewczęta żartują ze mnie, piję czystą wodę i wierzyciele napastują mię po ulicach.
— I cóż dalej? — mówił obojętnie alchemik.
— Niestety! bracie, chciałbym do lepszego powrócić życia i, pełen chęci poprawy, przychodzę do ciebie. Jestem grzesznikiem, wyznaję to, biję się w piersi i proszę o przebaczenie. Dawniej mi mówiłeś, bracie, że zostanę licencyatem w Torchi, otóż teraz mam wielkie usposobienie do tego stanu. Ale nie mam ani piór, ani atramentu, ani kałamarza — i kupić ich nie mam za co. Otóż, pełen upokorzenia, przychodzę do ciebie, mój bracie.
— Czy już wszystko?