wyższe piętro jednej z baszt. Był on okrągły, wysłany słomianą, błyszczącą plecionką; sufit miał ułożony z belek, zdobnych złotemi liliami, ściany zaś wyłożone drzewem, z rzeźbami złoconemi.
Jedno tylko było w nim okno, okno gotyckie, obwarowane kratam i i zaciemnione kolorowemi szybami, na których jaśniały herby króla i królowej.
Jedno również miał tylko wejście, drzwi o niskiej arkadzie, obite makatą wewnątrz, a zewnątrz z drewnianym przedsionkiem, kunsztownie rzeźbionym.
W komnacie tej nie było nic z tego, co zapełnia zwyczajne mieszkania: ani krzeseł, ani ławek, ani sof, ani innych sprzętów. Było tam tylko jedno krzesło wspaniałe z drzewa, pomalowane czerwono, obite korduanem, z frendzlami jedwabnemi i gwoździkami złotemi. Samotne krzesło uprzedzało, że jedna tylko osoba zwykła siadać w pokoju. Przy krześle, a blisko oknał stał stół, okryty kobiercem, wyobrażającym ptaki. Na stole znajdował się kałamarz, leżały pargaminy i pióra, oraz puhar srebrny. Dalej piecyk i klęcznik, ozdobiony frendzlami złotemi. W głębi stało łóżko, obite adamaszkiem żółtym, bardzo skromne. To sławne łóżko, na którem Ludwik XI wiele nocy spędził bezsennych, oglądać było można niedawno u pewnego radcy stanu.
Takim był pokój, który nazywano „samotnią królewską.“
W chwili, gdyśmy doń wprowadzili czytelnika, samotnia była prawie ciemną. Na gaszenie ognia dzwoniono już godzinę temu i w pokoju była jedna tylko świeca woskowa, która oświetlała pięć osób różnie ugrupowanych.
Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.IV.djvu/49
Ta strona została skorygowana.
49
KOŚCIÓŁ PANNY MARYI W PARYŻU.