Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.IV.djvu/53

Ta strona została skorygowana.
53
KOŚCIÓŁ PANNY MARYI W PARYŻU.

się to nam nie podoba. Jakto, przez Bóg żywy! W 79-ym r. rozchody sięgały trzydziestu sześciu tysięcy liwrów; w 80-ym podniosły się do czterdziestu trzech tysięcy sześciuset dziewiętnastu liwrów... pamiętam co do grosza... w 81-ym doszły sześćdziesięciu tysięcy sześciuset ośmdziesięciu liwrów; w tym zaś roku, na moją duszę! nie wiem już na czem się to zatrzyma, ale pewno dojdzie do ośmdziesięciu może tysięcy liwrów z górą! Suma podwójna w ciągu lat czterech! okropność!
Zatrzymał się zadyszany; poczem zawołał z uniesieniem:
— Tak jest! dokoła siebie nie widzę nikogo, okrom ludzi, którzy się krwią moją tuczą! Ssiecie mi dukaty z żył wszystkich!
Milczano. Byłato jedna z tych złości, którym trzeba dać się wypienić. Król mówił dalej:
— Albo znowu ta prośba połacinie szlachty francuskiej, domagającej się od nas, byśmy ponowili przywileje i, jak ona zowie, wielkie obowiązki korony! Prawda, że wielkie obowiązki! Obowiązki, które się nam w żywe ciało wjadają! A, mości panowie! powiadacie, że nie jesteśmy królem, by panować dapifero nullo, buticulario nullo! My zaś wam pokażemy, przez Bóg żywy! czyśmy królem!
Tu uśmiechnął się w poczuciu swej potęgi, i czoło mu się wraz wypogodziło nieco. Zwrócił się ku Flamandczykom:
— Wierzaj nam, kumie Wilhelmie! wielki podstoli, wielki podczaszy, wielki podkomorzy, wielki marszałek — wszystko to nie warte najmniejszego pachołka... Zapamiętaj to sobie, kumie Coppenole... są do niczego.