Ta strona została skorygowana.
KSIĘGA TRZYNASTA.
I.
Mały trzewiczek.
Kiedy truandowie napadli na kościół, Esmeralda spała.
Wzrastający hałas wokoło gmachu i beczenie kozy obudziły ją ze snu. Usiadła na posłaniu, słuchała jakiś czas i, widząc blask nadzwyczajny, wybiegła z izdebki, aby zobaczyć, co się to dzieje. Widok placu, nieporządek tego nocnego napadu, ten tłum obrzydły, skaczący jak kupa żab, kryk tego tłumu, jego migające pochodnie, szczególne na biednej dziewczynie zrobiły wrażenie. Napojona od dzieciństwa cygańskiemi zabobonami, sądziła najprzód, że to jakieś trwożą ją straszydła, jakieś nieczyste siły. Strwożona wbiegła napowrót do swej izdebki i rzuciła się na nędzne posłanie.
Kiedy pierwsza trwoga nieco minęła, a hałas wzrastał corazbardziej, przyszła do wniosku, że ją