Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz1.pdf/186

Ta strona została uwierzytelniona.

dziwnie utoczone, płeć biała, tu i owdzie z niebieskawemi żyłkami, jagody świeże, dziecinne, szyja krzepka, jak na posągach Junony, kark silny i giętki, plecy jakby przez Coustou modelowane, z rozkosznym dołkiem pośrodku, widzialnym przez muślin; wesołość łagodzona melancholją wytworną, godną dłuta: taką była Fantina. Odgadywałeś, że pod temi szaty i wstążkami jest posąg, a w tym posągu dusza.
Fantina była piękną, nie wiedząc i nie pokazując tego po sobie. Rzadcy marzyciele, tajemniczy kapłani piękna, w milczeniu porównywający wszystko do ideału, dostrzegliby w tej małej robotnicy, przez przezrocze paryzkiego wdzięku, starożytną świętą eufonję. Ta córka mroku miała coś rasowego. Była piękną pod względem stylu i pod względem rytmu. Stylem są kształty ideału, rytmem — jego ruch.
Powiedzieliśmy, że Fantina była uosobioną radością; była także uosobionym wstydem.
Baczny spostrzegacz byłby zauważył w niej, mimo upojenia lat młodzieńczych, szału miłości i zabawy w pięknym dniu sierpniowym, nieprzezwyciężony wyraz skromności i powściągliwości. Zawsze była nieco zdziwioną. To właśnie wstydliwe zdziwienie stanowi odcień między Psyche i Wenerą. Fantina miała długie miękkie palce Westalki, szpilką złotą poruszającej popiół ognia świętego. Chociaż, jak to zobaczymy, niczego nie odmawiała Tolomyesowi, jej twarz w spoczynku miała coś niewymownie dziewiczego. Nagle przychodziły na nią chwile godności poważnej, prawie surowej, nic bardziej nie uderzało i nie mieszało zarazem jak widok tej wesołości nagle, bez przejścia, ustępującej miejsca głębokiemu skupieniu ducha. Ta powaga nagła, niekiedy surowa, wyrazista, podobną była do wzgardliwej dumy bogini. Jej czoło, nos, broda, miały tę równowagę linji, różną od równowagi proporcji, z której wynika harmonja twarzy; w charakterystycznym odstępie między podstawą nosa i górną