Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz1.pdf/202

Ta strona została uwierzytelniona.





VIII.
Śmierć konia.

— Lepsze są obiady u Edona niż u Bombardy — zawołała Zefina.
— Wolę Bombardę niż Edona — oświadczył Blachevelle. U niego przepych większy, prawdziwie azjatycki. Przypatrz się sali na dole. Na ścianach zwierciadła. Spójrz na noże. U Bombardy rączki są srebrne, a u Edona kościane. Przecież srebro droższe jest od kości.
— Tolomyes — zawołał Fameuil — Listolier i ja mieliśmy w tej chwili dysputę.
— Dobra rzecz dysputa — odpowiedział Tolomyes — kłótnia jeszcze lepsza.
— Rozprawialiśmy o filozofji.
— I owszem.
— Kogo wolisz, Dekarta czy Spinozę?
— Wolę Desaugiera — rzekł Tolomyes.
Po takim wyroku wychylił kieliszek i dodał:
— Zgadzam się żyć. Nie wszystko się kończy na ziemi, kiedy jeszcze można bredzić od rzeczy. Składam za to dzięki bogom nieśmiertelnym. Można twierdzić, ale i powątpiewać. Z sylogizmu tryska niespodzianka. To piękne. Są jeszcze na świecie ludzie, umiejący otworzyć i zamknąć puszkę niespodzianek i paradoksów. To, co w tej chwili pijecie panie, jest