P. Madeleine kazał przenieść Fantinę do infirmerji, którą miał we własnej fabryce. Siostry miłosierdzia, których pieczy ją powierzył, położyły ją do łóżka. Rozwinęła się mocna gorączka. Przez noc całą majaczyła, rozmawiając z sobą głośno. W końcu usnęła.
Nazajutrz koło południa Fantina się obudziła, usłyszawszy oddech blizko swego łóżka; odsłoniła firankę i ujrzała p. Madeleine, który, stojąc, patrzył na jakiś przedmiot ponad jej głową. Spojrzenie wyrażało litość, niepokój i błaganie. Zwróciła oczy w jego kierunku i zobaczyła, że było utkwione w krucyfiks przybity do ściany.
Teraz p. Madeleine przemienił się w oczach Fantiny. Zdawało jej się, że go otaczają światłości. Był pogrążony w modlitwie. Długo mu się przypatrywała, nie śmiejąc przerwać. Nakoniec rzekła trwożliwie:
— Co pan tu robi?
P. Madeleine stał na tem miejscu od godziny. Czekał aż się obudzi Fantina. Wziął ją za rękę, dotknął pulsu i odpowiedział:
— Jakże zdrowie?