Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz2.pdf/380

Ta strona została uwierzytelniona.





VIII.
Badanie pomyślne.

W godzinę potem, ciemną, nocą stanęli dwaj ludzie z dzieckiem przed bramą N. 62 przy małej ulicy Picpus. Starszy z nich zadzwonił.
Byli to Fauchelevent, Jan Valjean i Cozetta.
Dwaj poczciwcy wstąpili po Cozettę do przekupki na ulicy Zielonej Drogi, gdzie ją wczoraj zostawił Fauchelevent. Cozetta przepędziła dwadzieścia cztery godzin drżąc milcząca, nic nie pojmując z tego co się działo. Zacna przekupka zadawała jej tysiące pytań, ale za całą odpowiedź otrzymywała tylko smutne spojrzenia. Cozetta nie rzekła ni słówka o tem, co od dwóch dni widziała i słyszała. Domyśliła się, że przebywa straszne przesilenie, i czuła w głębi duszy, że powinna być „grzeczną“. Któż nie doświadczył wszechmocnej potęgi tych trzech wyrazów, powiedzianych pewnym akcentem do ucha przerażonej dzieciny: Nic mów nic! Bojaźń jest niemową. Zresztą nikt lepiej od dzieci nie dotrzymuje tajemnicy.
Gdy jednak po upływie smutnych dwudziestu czterech godzin ujrzała znowu Jana Valjean, z piersi jej wyrwał się okrzyk radości, który słysząc człowiek myślący odgadłby, że ten głos wyrażał dobycie się z przepaści.
Fauchelevent, jako należący do klasztoru, znał hasła. Wszystkie drzwi się otwarły.