Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz2.pdf/386

Ta strona została uwierzytelniona.

przylepioną była jako ozdoba moneta papierowa rojalistów z 93 roku z takim napisem: Armia katolicka i królewska. W imieniu króla. Bona wartości dziesięciu liwrów za przedmioty dostarczone armji, wypłacalna w czasie pokoju. Serja 3. N. 10390. Stofflet.
Tę assygnatę wandejską przylepił do muru poprzedni ogrodnik, dawny szuan, w klasztorze zmarły, po którym zajął miejsce Fauchelevent.
Jan Valjean codziennie pracował w ogrodzie i był bardzo użyteczny. Niegdyś w młodości zajmował się czyszczeniem drzew i teraz chętnie został ogrodnikiem. Przypominacie sobie, że posiadał wszelkiego rodzaju przepisy i tajemnice ogrodowe. Teraz z nich korzystał klasztor. Prawie wszystkie drzew a ogrodu były dzikie; Jan Valjean je poszczepił i zaczęły wydawać doskonałe owoce.
Cozecie wolno było codzień przepędzać z nim godzinę. Że siostry były smutne a on dobry, więc dziecię porównywało go z niemi i ubóstwiało. W oznaczonej godzinie przybiegała do chałupy. Gdy weszła otwierał się raj dla Jana Valjean. Jaśniał radością i czuł, że jego szczęście wzrasta szczęściem, jakie sprawiał Cozecie. Radość, którą budzimy, w drugich, ma to osobliwego, że zamiast słabnąć, jak każde odbicie, wraca ku nam jeszcze promienistszą. W godzinach rekreacji Jan Valjean patrzył na nią zdaleka jak biegała i bawiła się i wyróżniał jej śmiech od śmiechu innych dziewczątek.
Bo teraz Cozetta się śmiała.
Nawet jej twarz nieco się zmieniła. Zniknął z niej smutek ponury, śmiech to słońce, spędza zimę z ludzkiego oblicza.
Po skończonej rekreacji, gdy Cozetta wróciła na pensją, Jan Valjean patrzył w okna klassy, a w nocy wstawał by patrzeć na okna jej sypialni.
Zresztą Bóg ma swe drogi, któremi prowadzi człowieka. Klasztor, podobnie jak Cozetta, przyczynił się do podtrzymania i uzupełnienia w Janie Valjean