Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/173

Ta strona została uwierzytelniona.

spostrzega Boga. Myśli, czuje się wielkim; myśli jeszcze, czuje się rozrzewnionym. Od egoizmu człowieka, który cierpi, przechodzi do współczucia człowieka, który rozmyśla. Rozwija się w nim szczytne uczucie: zapomnienie o sobie a litość dla wszystkich. Myśląc o niezliczonych przyjemnościach, któremi natura obdarza dusze otwarte, a których odmawia duszom zamkniętym, dochodzi do tego, że lituje się nad miljoneram i pieniędzy, on, miljoner inteligencji. Wszelka nienawiść uchodzi z jego serca w miarę, jak światło wchodzi do jego umysłu. Zresztą jestże on nieszczęśliwy? Nie! Nędza młodego człowieka nigdy nie jest nędzą. Pierwszy lepszy młodzieniec, chociażby niewiedzieć jak był ubogi, zdrowiem swojem, siłą, szybkim chodem, błyszczącemi oczami, gorącą krwią, czarnemi włosami, świeżemi policzkami, różowemi ustami, białemi zębami, czystym oddechem zawsze wzbudzać będzie nienawiść w starym cesarzu. A później co rana bierze się do zarobku na chleb i kiedy ręce zdobywają chleb, kolumna pacierzowa zdobywa dumę, mózg zdobywa myśli. Po ukończeniu pracy, wraca do zachwytów niewysłowionych, do kontemplacji, do radości; żyje, mając stopy w strapieniu, w przeszkodach, na bruku, w przeciwnościach, niekiedy w błocie, głowę — w świetle. Jest mocno jasny, łagodny, spokojny, uważny, poważny, zadawalniający się małem, życzliwy i dziękuje Bogu, że ten dał mu dwa skarby, których brakuje wielu bogatym: pracę, która daje wolność, i myśl, która daje godność. Była to właśnie historja Marjusza. Jeżeli prawdę powiedzieć, zanadto nawet pogrążał się w kontemplacji. Od czasu, jak zaczął zarabiać na życie mniej więcej pewne, zatrzymał się na tem, znajdując, że dobrze jest być ubogim i odejmując czas od pracy na korzyść myśli. Znaczy to, że przepędzał niekiedy dnie całe w marzeniu, pogrążony i zatopiony jak ten, co miewa wizje, w nieme rozkosze zachwytu i promieniowania wewnętrznego. Zadanie jego życia tak mu się przedstawiało: pracować, o ile można najmniej fizycznie,