Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/188

Ta strona została uwierzytelniona.

tezy! Obrzydliwości, które nie są, nawet pisane po francusku! A później działa na dziedzińcu w Luwrze. Takie to są łajdactwa tegoczesne!
— Masz słuszność dziadku! — powiedział Teodul.
P. Gillenormand ciągnął dalej:
— Działa na dziedzińcu Muzeum! Poco? Czego chcecie z temi działami? Chcecie więc skartaczować Apolona Belwederskiego? Co mają wspólnego, kule armatnie z Wenerą Medycejską? Ok! Ta młodzież dzisiejsza, wszystko to urwisze! Jakaż to mierność, ten ich Benjamin Constant! A i ci, co nie są łajdacy, to są mazgaje! Robią wszystko co tylko mogą, ażeby brzydko wyglądać, źle się ubierać, lękają się kobiet, jakby żebrali ich łaski, co wzbudza śmiech w Joaśkach i Kaśkach; słowo honoru, możnaby powiedzieć, że biedacy wstydzą się miłości. Szkaradnie wyglądają, a do tego trzeba dodać głupotę. Powtarzają głupie kalambury, mają surduty jak wory, kazimelki jak u furmanów, koszule z grubego płótna, pantalony z grubego sukna, buty z grubej skóry, ani to z pierza, ani to z mięsa. Ich sposób mówienia tyle był wart, co ich dziurawe obuwie. I cała ta czereda, bębnów ma swoje polityczne opinje. Należałoby surowo zabronić opinji politycznych. Fabrykują systematy, przerabiają społeczeństwo, obalają monarchję, niweczą prawa, przewracają wszystko i wszystkich do góry nogami, burzą Europę, przebudowują i są szczęśliwi, jeżeli uda się im popatrzeć ukradkiem na łydki praczek, kiedy te włażą do swoich wózków. Ah, Marjuszu! Ah, łajdaku! Iść gardłować na placu! Dyskutować rozprawiać, przedsiębrać środki! Oni nazywają to środkami, Boże sprawiedliwy! Nieporządek maleje i głupieje. Widziałem chaos, widzę kupę śmieci. Studenci naradzają się nad gwardją narodową: tego nie zobaczysz ani u Ogibewasów, ani u Kadodaszów! Dzicy, chodzący zupełnie nago, wódz ich ustrojony w pióra jak wolant rakiety, z maczugą w łapie, są mniej dzicy niż ci szkolarze!