Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/244

Ta strona została uwierzytelniona.

Przezroczystość Babeta stanowiła najzupełniejsze sprzeciwieństwo z mięsistością Gumlemer’a. Babet był chudy i uczony, był przezroczysty, ale nie przejrzysty. Mógł dzień przeświecać po przez jego kości, ale nic nie przeglądało po przez źrenicę. Wyznawał się być chemikiem. Był skoczkiem w teatrzyku Bobéch’a i pajacem w budzie Bobin’a. Występował nawet w wodewilu w salce Saint-Michel. Był to człowiek z wyrachowaniem, wielki rozprawiacz, który podkreślał swoje uśmiechy i obmyśliwał zawczasu swoje ruchy. Przemysł jego zależał na sprzedawaniu po ulicach gipsowych popiersi. W dodatku, wyrywał także zęby. Pokazywał także w życiu swojem fenomenalne stworzenia po jarmarkach i posiadał nawet budę ku temu, trąbkę i następujący afisz: Babet, artysta-dentysta, członek wielu akademji, robi fizyczne doświadczenia na metalach i metaloidach, wykorzenia zęby, podejmuje się nawet wydostawać pieńki, którym nie dali rady jego koledzy. Cena jest następująca: Od jednego zęba, półtora franka; od dwóch, dwa franki; od trzech, półtrzecia franka. Korzystajcie ze sposobności!!! (słowa te: „korzystajcie ze sposobności“ znaczyły: dajcie ich sobie wyrywać co najwięcej). Był kiedyś żonatym i miał nawet dzieci, ale nic nie wiedział co się stało z jego żoną i dziećmi. Zgubił je gdzieś tak, jak się gubi chustkę do nosa. Rzadkim wyjątkiem w świecie ciemności do którego należał, Babet czytywał dzienniki. Pewnego dnia, za czasów kiedy się jeszcze wodził z całą rodziną w koczującej budzie, wyczytał w Gońcu, że kobieta jakaś powiła dziecko dosyć nawet zdrowe, pomimo że miało pysk cielęcy; i zawołał: „Oto mi szczęście! nie mojaby to żona zdobyła się na ten rozum, żeby mi urodzić podobne dziecko!“ W późniejszym czasie porzucił wszystko, żeby się „zabrać około Paryża“ — jak się wyrażał.
A teraz, co to był za jeden, Claquezous? Była to noc. Ażeby się pokazać, czekał, aż się niebo po-