Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/299

Ta strona została uwierzytelniona.






X.
Taksa dorożek: dwa franki na godzinę.

Marjusz nic nie stracił z całej tej sceny, a jednak istotnie nie widział nic prawie. Oczy jego pozostały wrytemi w młodą, dziewczynę, serce jego pochwyciło ją, że tak powiem i objęło całą, zaraz od jej ukazania się na progu izby. Przez cały czas jej tam bytności, żył owem życiem zachwytu, które trzyma w zawieszeniu wszystkie poczucia zmysłów, i przebija całą duszę do jednego tylko przedmiotu. Wpatrywał się on, nie już w dziewczynę, ale w tę osobliwszą światłość, która miała na sobie płaszczyk jedwabny i aksamitny kapelusz. Gdyby była w tej chwili — weszła do izby gwiazda Syrjusza, nie zostałby ani na jotę więcej olśniony.
Podczas kiedy dziewczyna rozwiązywała zawiniątko, rozkładała odzienie i kołdry, — wypytywała się z dobrocią chorej matki i litowała się nad skaleczoną, śledził wszystkie jej ruchy, starał się usłyszeć każde jej słowo. Znał już jej oczy, czoło, piękność, kibić, postawę. Zdawało mu się, że kiedyś w ogrodzie zasłyszał był kilka słów jej mowy, ale nie był tego całkiem pewny. Byłby oddał dziesięć lat swojego życia, aby ją usłyszeć, aby módz unieść w duszy choć cząstkę tej muzyki. Ale — wszystko się gubiło w opłakanej wystawie deklamacyjnej i grzmiących wybuchach Jon-