Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/315

Ta strona została uwierzytelniona.






XIII.
Solus cum solo, in loco remoto, non cogitabuntur
orare pater noster.

Marjusz jakkolwiek był marzycielem, był jednak, jakeśmy to już powiedzieli, charakteru tęgiego i energicznego. Nawyknienia do życia wewnętrznego w osamotnieniu, rozwijając w nim współczucie i litość, złagodziły zapewne usposobienie do gniewu, ale zostawiły nietkniętym popęd do oburzenia się; posiadał pobłażliwość bramina i surowość sędziego; umiał litować się nad ropuchą, ale zadeptywał żmije. Otóż było to gniazdo żmij, legowisko poczwar, to miejsce w które przed chwilą wzrok swój zapuszczał.
— Potrzeba koniecznie postawić nogę na tych nędznikach — rzekł.
Dotąd nie wyjaśniła mu się była żadna z zagadek, których rozwiązania pragnął tak gorąco; przeciwnie, wszystko zdawało się jeszcze mocniej zaciemniać. Nie dowiedział się ani na jotę więcej z tego co się tyczyło pięknej dziewczyny z ogrodu Luksemburgskiego i człowieka, którego sobie nazywał panem Białym, jak tylko to chyba, że Jondrette znał ich oboje. Po przez nawał rozmaitych słów ciemnych, które mu się były obiły o uszy, jasno przeglądał tylko rzecz jedną, to jest, że przygotowywano jakąś zasadzkę, samołów-