Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/134

Ta strona została uwierzytelniona.

stała głośną w rocznikach sądowych. Nazywano ją panną Miss.
Dwaj mali podrzutki nie potrzebowali narzekać na Magdusię. Zaleceni przez dwadzieścia cztery franki, byli oszczędzanemi, jak każdy przedmiot zysku; byli nieźle odziani, nieźle żywieni, traktowani prawie jak „mali panicze“, i traktowani lepiej przez przybraną niż przez prawdziwą matkę. Magdusia udawała osobę z wychowaniem, i nie mówiła przy nich szwargotem.
Przepędzili tak lat kilka. Thenardier dobrze przepowiedział. Pewnego dnia rzekł nawet do Magdusi, oddającej mu umówione miesięczne dziesięć franków:
— Potrzeba, żeby „ojciec“ zajął się ich edukacją.
Jednakże niespodzianie, dwaj biedni malcy, z któremi dotąd nawet w złej doli los obchodził się dość łaskawie, zostali nagle rzuceni w wir życia i przymuszeni rozpocząć je na własną rękę.
Zbiorowe aresztowanie zbrodniarzy takich jak mieszkańcy poddasza Jondrette, z konieczności poparte dalszemi poszukiwaniami i uwięzieniami, jest prawdziwym ciosem dla tej odrażającej przeciw-społeczności tajemnej, która nurtuje pod społeczeństwem publicznem; wypadek tego rodzaju prowadzi za sobą najrozmaitsze wstrząśnienia w tym ciemnym świecie. Katastrofa Thenardierów spowodowała katastrofę Magdusi.
Pewnego dnia, wkrótce potem, kiedy Magdusia oddala Eponinie bilet, odnoszący się do ulicy Plumet, na ulicy Cloche-Perce miało miejsce nagłe zejście policji; Magdusia została ujętą, równie jak panna Miss i całe domostwo jako podejrzane, wpadło w łapkę. Dwaj mali chłopcy bawili się podówczas w tylnem podwórzu i nie wiedzieli o niczem; kiedy chcieli powrócić, znaleźli drzwi zamknięte i dom pusty. Szewc zajmujący mały sklepik naprzeciwko, zawołał ich i oddał im kawałek papieru, który „matka“ pozostawiła dla nich. Na tym papierze był adres: Pan Barge, po-