Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/179

Ta strona została uwierzytelniona.

— A teraz, co będziemy jedli?
Nie potrzeba tłómaczyć tego wyrazu, mającego przerażająco wyraźne znaczenie, znaczącego zarazem zabijać, mordować i rabować. Jeść, właściwe znaczenie: pożerać.
— Schowajmy się w kącie — rzekł Brujon. W trzech słowach skończymy i rozłączymy natychmiast. Był interes, nieźle wyglądający, przy ulicy Plumet, ulica pusta, dom odosobniony, stary spruchniały parkan od strony ogrodu, kobiety same.
— A więc! dlaczegożby nie? — pytał Thenardier.
— Twoja źrebaczka[1] Eponina widziała to — odrzekł Babet.
— I zaniosła języka Magdusi — dodał Gueulemer — nie ma tam buchanki[2].
— Źrebaczka nie trzepak[3] — rzekł Thenardier. Zresztą trzeba będzie zobaczyć.
— Tak, tak — rzekł Brujon — trza będzie zobaczyć.
Żaden z tych ludzi nie zdawał się uważać na Gavroche’a, który podczas tej rozmowy siedział na jednym z murowanych słupów parkanu i oczekiwał kilka chwil, może na to, ażeby ojciec obejrzał się na niego, potem zaś wziął trzewiki i rzekł:
— Rzecz skończona. Czy wam nie jestem już potrzebny? wyprowadziłem was z kłopotu, odchodzę, muszę pobudzić swoich smyków.
I odszedł.
Pięciu ludzi wyszło kolejno z po za parkanu.
Gdy Gavroche znikł na zakręcie ulicy de Ballets, Babet wziął Thenardier’a na stronę.

— Czy uważałeś tego knota? — zapytał go.

  1. Córka
  2. I powiedziała Magdusi: nie ma tam co robić.
  3. Córka nie jest paplą.