Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/189

Ta strona została uwierzytelniona.

i wzajemnie. Są, to dwa szeregi faktów różnych, odpowiadające sobie, zawsze połączone, a często płodzące się wzajem. Prawdziwa historja łączy się ze wszystkiem i prawdziwy historyk winien we wszystko zajrzeć.
Człowiek nie jest kołem o jednym środku, jest raczej elipsą o dwóch ogniskach. Fakta są jednem, myśli drugiem ogniskiem.
Szwargot jest tylko izbą szatnią, w której przebiera się język, gdy ma coś złego uczynić. Odziewa się w słowa — maski i w przenośnie — łachmany.
Dlatego staje się tak okropny.
Zaledwie go poznać można. Jestże to w istocie język francuzki, wielki język ludzki? Oto gotów wejść na scenę, rozmawiać ze zbrodnią i naginać się do wszelkich ról repertuaru występku. Nie idzie, lecz sztykuta, utykając wspiera się na kuli, którą w każdej chwili przemieni w maczugę; nazywa się żebractwem i włóczęgą, wszystkie widma jego szatni, upstrzyły go zmarszczkami, pełza i prostuje się: podwójny chód płazu. Zdatny jest teraz do każdej roli; fałszerz czyni go zezowatym, truciciel gryszpanowym, podpalacz obmaże go sadzami, a zabójca doda czerwonej farby.
Gdy od strony ludzi uczciwych podsłuchujesz pod drzwiami społeczeństwo, dochodzi cię rozmowa tych, co są zewnątrz. Odróżniasz zapytania i odpowiedzi. Słyszysz jakiś niezrozumiały, ohydny szmer, podobny nieco do dźwięku ludzkiego, ale podobniejszy do wycia dzikich zwierząt. To szwargot. Słowa są potworne, napiętnowane jakąś fantastyczną zwierzęcością. Zda ci się, że słyszysz mówiące hydry.
To mowa niezrozumiała ciemnicy. Zgrzyta to i szepce, zagadką uzupełniając mrok. Czarne jest w nieszczęściu, czarniejsze w zbrodni; dwie te ciemności, zlane w jedną, tworzą szwargot. Ciemność w powietrzu, ciemność w czynach, ciemność w głosie. Straszny język-ropucha, co odchodzi, przychodzi, czołga