Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/247

Ta strona została uwierzytelniona.

w tej chwili Eponina odprowadzała zbójców do bulwaru.
Gdy Marjusz marzył, oparłszy głowę o drzewo, przyszła mu do głowy myśl jedna; niestety! myśl, którą sam miał za niedorzeczną, i niemożliwą. Powziął gwałtowne postanowienie.